Wykorzystał umiejętności zdobyte podczas pracy na etacie i postanowił samodzielnie zaistnieć w branży informatycznej. Krzysztof Kalinowski, właściciel prężnie działającej firmy Top Software zajmującej się tworzeniem oprogramowania na zamówienie, żałuje tylko, że nie zrobił tego kroku 10 lat wcześniej!
Zaczynał jako pracownik na etacie. Jednak, by móc realizować własne cele, zdecydował się na założenie firmy. Nie żałuje tego kroku. Z perspektywy czasu wie, że to była słuszna decyzja. Dzisiaj jest współwłaścicielem kilku dobrze prosperujących spółek. A jakie były początki? O pierwszym milionie, dolarach na czarną godzinę i recepcie na powodzenie w biznesie rozmawiamy z Panem Jarosławem.
Ostatnio zapytano mnie, czym różni się certyfikat „Firmy z zasadami” od innych podobnych certyfikatów na rynku. I czy w ogóle to wiarygodny dokument? A może to kolejny bezwartościowy certyfikat, który można po prostu kupić? No przecież jest i „Rzetelna Firma” i „Solidna Firma” i „Zaufana Firma”… Dlaczego ktoś miałby się skusić na certyfikat „Firma z zasadami”?
Coraz więcej firm sięga po różnego rodzaju certyfikaty. Nietrudno je otrzymać. W większości przypadków ich uzyskanie nie wiąże się z żadnymi zobowiązaniami czy weryfikacją firmy. Taki dokument właściwie niewiele świadczy o firmie. No może poza tym, że… jej właściciela stać na wydanie kilku tysięcy złotych na tego typu zaświadczenie. Po prostu kupił i ma — tak jak każdy inny przedmiot.
Czy jestem niepokorny? Możliwe. Z perspektywy czasu coraz bardziej widzę, że nie umiem się dostosowywać do zasad, których nie rozumiem bądź nie akceptuję. I dzisiaj nie uważam tego za wadę, choć przez wiele lat pracy jako HR Manager w różnych firmach zadawałem sobie pytanie, co jest ze mną nie tak. No bo w każdej firmie po pewnym czasie czułem, że to nie jest miejsce dla mnie. A że nie potrafię cicho siedzieć, gdy dzieją się rzeczy złe, prędzej czy później dziękowałem prezesowi za współpracę.