3 maja w klubie Ring w Gdyni odbyło się spotkanie informacyjne na temat jednomandatowych okręgów wyborczych. Prelekcję poprowadził Pan Jan Trzciński, prezes fundacji „To co najważniejsze”.
W swoim wykładzie wskazywał on różnicę między obecnie obowiązującym systemem proporcjonalnym, a jednomandatowymi okręgami wyborczymi (w skrócie JOW). Aktualnie niezależny kandydat musiałby zdobyć aż 5% głosów w całej Polsce. Praktycznie jest to niemożliwe. Natomiast w systemie JOW wystarczyłoby poparcie w liczbie 0,1% ważnych głosów.
Na kartach do głosowania w systemie proporcjonalnym kandydaci (w liczbie 110-500) uszeregowani są według partii politycznych i praktycznie nie figurują na nich osoby bezpartyjne. Natomiast karty wyborcze jednomandatowych okręgów wyborczych zawierają zarówno kandydatów partyjnych (w liczbie 2-5) jak i niezależnych (w liczbie 3-8). W JOW karty są krótkie, proste i czytelne.
W wyborach w systemie proporcjonalnym dużą rolę odgrywają massmedia. Kampania wyborcza jest bardzo droga, dlatego stać na nią jedynie największe partie polityczne. Uprawnieni do głosowania popierają jedną z kilku partii, stawiając krzyżyk przy nazwisku jednego spośród co najmniej stu kilkudziesięciu kandydatów umieszczonych na listach.
Nawet najlepsi kandydaci niezależni nie mają szans w starciu z „klikami partyjnymi”. System proporcjonalny blokuje start wybitnych kandydatów, dlatego coraz więcej uprawnionych do głosowania nie idzie do wyborów. Rozumieją oni, że tak naprawdę głosujący nie wybierają kandydatów w wolnych wyborach - wiedzą, że wybierają kandydatów już wcześniej wyselekcjonowanych przez kierownictwa partii. Pojawia się tutaj pewien paradoks – niby wybieramy konkretne osoby, lecz tak nie jest – kandydaci zostali „namaszczeni” przez liderów partii. Tak naprawdę jeszcze przed wyborami wiadomo już kto wejdzie do Sejmu a kto nie. Przez to do Sejmu „dostają” się osoby typu BMW - „bierni, mierni ale wierni”. Najważniejszą ich cechą jest lojalność w stosunku do lidera partii.
W systemie JOW kandydatowi do Sejmu po prostu wystarcza poparcie większości wyborców w 1 małym okręgu, czyli 20-22 tys. głosów. Jest to ogromna różnica w stosunku do systemu proporcjonalnego, w którym poparcie musi być na poziomie około 1 mln głosów. Prostym rachunkiem - zdobycie mandatu przez kandydata bezpartyjnego (dla partyjnego jest tak samo) w systemie JOW jest 50 razy większe. Umożliwia to realną, zdrową konkurencję. Dlatego na 1 tys. bezpośrednio wybieranych prezydentów miast i burmistrzów w ponad 80% wygrywają kandydaci bezpartyjni. Tam głosujemy na konkretnych ludzi: naszych znajomych, znajomych naszych znajomych, na osoby z którymi się stykamy w swoim środowisku. To tacy ludzie powinni nas reprezentować w Sejmie.
W systemie proporcjonalnym niezależny kandydat musi uzyskać 5% głosów w całej Polsce by zostać dopuszczonym do wyborów. Wymaga to rejestracji tzw. listy ogólnopolskiej i zebrania około 110 tys. podpisów poparcia. Natomiast w systemie JOW kandydat potrzebuje zaledwie 10 podpisów oraz wpłacenia depozytu w wysokości jednego średniego wynagrodzenia (średniej krajowej).
Mandaty w systemie proporcjonalnym, jak sama nazwa wskazuje, rozdziela się „proporcjonalnie” do głosów zdobytych w skali okręgu. Natomiast w systemie JOW posłami zostają po prostu osoby, które zdobyły największą liczbę głosów. Dzięki temu poparcie mogą uzyskać kandydaci wybitni, o szerokim obywatelskim poparciu lokalnym. Liczą się indywidualne cechy kandydata, jego pracowitość oraz utrzymywanie stałych i osobistych kontaktów z wyborcami.
System proporcjonalny blokuje start kandydatów niezależnych i umożliwia przejęcie całkowitej władzy przez 2-3 wodzów partyjnych, którzy mogą samodzielnie decydować o składzie reprezentacji poselskiej ich partii, o zawarciu koalicji rządowej i o uchwalaniu ustaw. W systemie JOW kandydat bezpartyjny zachowuje względną niezależność wobec kierownictwa partii , co uniemożliwia stosowanie (wg mnie haniebnej) partyjnej dyscypliny głosowania. Poseł powinien głosować zgodnie z wolą wyborców, zgodnie ze swymi przekonaniami i sumieniem, a nie kierować się służalczością w stosunku do lidera partii, który ma „moc sprawczą” wpisywania kandydatów na listę w następnych wyborach.
Z sondażu Homo Homini przeprowadzonego dla portalu INTERIA.PL wynika, że „Ponad 71 proc. badanych Polaków chciałoby, żeby w wyborach do Sejmu obowiązywały jednomandatowe okręgi wyborcze. ”
W najbliższą niedzielę , 10 maja, odbędą się wybory prezydenckie. Czy zastanawiali się Państwo na kogo oddać swój głos? Kandydatami w tych wyborach są: Grzegorz Braun, Andrzej Duda, Adam Jarubas, Bronisław Komorowski, Janusz Korwin-Mikke, Marian Kowalski, Paweł Kukiz, Magdalena Ogórek, Janusz Palikot, Paweł Tanajno, Jacek Wilk.
Więcej o JOW na www.zmieleni.pl, www.efektjow.pl