Pracowała jako menadżer biura, choć od zawsze marzyła o zajęciu bardziej kreatywnym. Niespokojna artystyczna dusza nie dawała spokoju. Dlatego zwykle po powrocie z pracy siadała przed maszyną do szycia i realizowała swoje pasje. Kiedy w firmie rozpoczęła się restrukturyzacja, wiedziała, czym zajmie się na dobre. Dzisiaj ma swoją markę a jej przepiękne wyroby z tkanin cieszą oko nie tylko najbliższych znajomych.

 

Jak długo istnieje Pani firma?
Formalnie od zaledwie roku, ale moje pluszaki, ozdoby, torby czy designerską odzież z powodzeniem sprzedaję od trzech lat. Co prawda zanim urzędowo uruchomiłam działalność i pracowałam na etacie, mojej pasji mogłam poświęcić zaledwie kilkanaście godzin w tygodniu — głównie w weekendy.

Dlaczego po restrukturyzacji nie szukała Pani pracy na etacie?

Etat jest dość wygodny, to prawda. Jest idealnym rozwiązaniem wówczas, gdy wykonuje się to, co się kocha a ludzie, z którymi się współpracuje, wyznają te same wartości. W moim przypadku było nieco inaczej. Zajmowałam się prowadzeniem sekretariatu, ale w mojej duszy cały czas pobrzmiewały artystyczne nuty :-) Tak naprawdę każdego dnia czekałam na godzinę 16.00, by szybko dotrzeć do domu i zająć się tym, co kocham najbardziej, czyli szyciem. Spełniałam się dopiero wieczorami. Myślę, że ostatecznie było to w firmie widać. Dlatego po odejściu z firmy podjęłam decyzję, by na dobre zająć się szyciem maskotek, designerskich ubrań i toreb.

Skąd pomysł na taką właśnie działalność? Czy wynika to z Pani wykształcenia?
Mama zaraziła mnie pasją do tkanin, szycia, projektowania odzieży. Skończyłam liceum plastyczne ale studia nie były już związane ze sztuką. Zwyciężył tak zwany zdrowy rozsądek i ukończyłam ekonomię. Dzisiaj ta ekonomia mi się bardzo przydaje!


Czy coś Panią zaskoczyło w pierwszych miesiącach po założeniu firmy?
Tak — biurokracja. Mam artystyczną duszę i bardzo trudno mi zaakceptować niektóre formalne wymogi. Na szczęście mogłam liczyć na pomoc przyjaciółki i trudny początek mam już za sobą.

Czy trudno było przebić się ze swoim produktem?
Gdy formalnie założyłam działalność, moje produkty były już znane. Co prawda zaczynałam od propagowania ich w gronie najbliższych i znajomych, ale spodobały się na tyle, że informacja o nich zataczała coraz szersze kręgi. Duża w tym zasługa mediów społecznościowych. Zdjęcia z moimi produktami zaczęły być udostępniane przez coraz większą grupę osób. Początkowo nie zdawałam sobie z tego sprawy. Zdziwiłam się któregoś dnia, gdy z zamówieniem zgłosiła się do mnie osoba z drugiego końca Polski :-)

Skąd czerpała Pani fundusze na założenie firmy?

Miałam swoje oszczędności. Pracuję w domu, więc na razie nie muszę inwestować w biuro. To, co pochłania mnóstwo środków, to tkaniny i akcesoria do moich małych dzieł.


Jakie wartości wyznaje Pani w biznesie?

Przede wszystkim stawiam na relacje. Według mnie od nich zależy wszystko. Najpiękniejszy nawet produkt nie obroni się, jeśli jego twórca będzie ignorował potrzeby innych osób lub nie będzie szanował swoich klientów. Oczywiście ważna jest uczciwość i terminowość.

Czy ma Pan odskocznię od pracy, na przykład w postaci sportu czy innego hobby?

Tak — biegam. Parę miesięcy temu do biegania namówiła mnie koleżanka i czuję, że powoli się od tego uzależniam. No i z każdym dniem pokonuję coraz większy dystans a to daje mi poczucie przezwyciężania swoich słabości.


Dziękuję za rozmowę

Zobacz więcej artykułów na blogu
Obserwuj

Komentarze  

#1 Krzysztof 2016-02-22 15:04
Przystąpiłem do programu Firma z zasadami tylko z powodu logo, czyli rybki jako znak chrześcijan. Moja firma jest na rynku nawet nie dwa lata. Zdobyłem wielu klientów tylko dzięki uczciwej pracy i podejścia z miłością do psiaków, które przychodząc do salonu nie są pewne co tu będzie się działo. Kocham ludzi i zwierzęta. Uważam zatem, że certyfikat w moim salonie jest w pełni uzasadniony. Pozdrawiam serdecznie Psi styl Elza Krzysztof Nurczyk
Cytować

Dodaj komentarz