Po urodzeniu dziecka i urlopie macierzyńskim nie wróciła do firmy, w której pracowała na etacie. Założyła własną działalność, choć jeszcze trzy lata wcześniej nie wyobrażała sobie pracy na własny rachunek. Liczył się etat i związana z nim stabilność finansowa. Co sprawiło, że zmieniła plany na życie zawodowe?
Wiem, że bardzo zależało Ci na pracy na etacie. Po studiach bardzo długo jej szukałaś.
Tak. Nie wyobrażałam sobie pracować inaczej. Myślałam raczej standardowo. Pochodzę z niewielkiej miejscowości i wśród moich znajomych oraz rodziny dominuje przekonanie, że tylko praca etatowa jest tym czymś właściwym. Żadne inne rodzaje umów a już na pewno nie własna działalność! I ja uległam takiemu myśleniu. Gdy po studiach nie udawało mi się nigdzie zatrudnić na stałe, byłam bardzo sfrustrowana i rozgoryczona. Nie brałam pod uwagę innych możliwości. Pełnię szczęścia mógł mi zapewnić wówczas tylko etat.
Co spowodowało, że zmieniłaś swoje plany i oczekiwania zawodowe?
Pierwsze myśli o własnej działalności pojawiły się tuż przed urodzeniem dziecka. Może to dziwnie zabrzmi, ale chciałam mieć dla mojej córki więcej czasu — takiego czasu, który mogę sama kontrolować. Zdawałam sobie sprawę z tego, że własna firma to niejednokrotnie praca 24 godziny na dobę, ale wiedziałam też, że będę w stanie nim właściwie zarządzać. Sama, bez odgórnie narzuconych zadań i terminarzy.
A jak było do tej pory?
Jestem z wykształcenia matematykiem i zawsze chciałam uczyć innych. Jestem w tym dobra :-) Już na studiach zarabiałam, udzielając korepetycji. Niestety nie udało mi się znaleźć pracy w szkole. To bardzo mnie frustrowało. W końcu udało mi się wykorzystać swoją wiedzę podczas prac nad projektami edukacyjnymi. Niestety, była to jedynie praca na umowę o dzieło. Co prawda była szansa na etat, ale w nieokreślonej przyszłości. Więc czekałam. Dawałam z siebie wszystko, pracowałam po 12 godzin na dobę — przede wszystkim po to, by na ten wymarzony etat zasłużyć. Oczekiwanie na decyzję pracodawcy bardzo mnie stresowało. Byłam wykończona fizycznie i psychicznie, bo praca odbywała się w szalonym tempie i w niezbyt sprzyjającej atmosferze.
Ale w końcu się udało?
Tak. W końcu zaproponowano mi etat. Ale szczerze mówiąc nawet nie miałam siły się nim cieszyć. Podczas podpisywania umowy o pracę uprzedzono mnie, że oczekuje się ode mnie wykazania, że na ten etat naprawdę zasłużyłam. Wydawało mi się, że przecież dotychczas właśnie to robiłam. Niestety. Musiałam pracować coraz więcej. Eksploatowano mnie do granic możliwości. Pojawiły się zgrzyty w domu, mąż praktycznie mnie nie widywał. Mijały miesiące i w końcu wyjechałam na zasłużony urlop. Odpoczęłam, nabrałam dystansu do pracy. No i okazało się, że jestem w ciąży.
Co na to pracodawca?
Pogratulował i ucieszył się. Ja jednak już wiedziałam, że nie mogę aż tyle pracować. W piątym miesiącu ciąży przeszłam na pół etatu. No a pod koniec ciąży uznałam, że pora, bym sama decydowała o swoim czasie, gdy urodzi się dziecko.
Wróciłaś do korepetycji?
Tak. Tym razem jednak prowadzę je w ramach mojej działalności gospodarczej. Wynajmuję salę szkoleniową, udzielam korepetycji po południu. Uczę matematyki i maluchy, i maturzystów. Dodatkowo konsultuję publikacje matematyczne i inne edukacyjne projekty.
Jest tak, jak sobie wyobrażałaś?
Momentami jest ciężko, ale mam wpływ na mnóstwo rzeczy i ogromną satysfakcję z tego, co robię. Wspiera mnie mąż, który wreszcie ma zadowoloną żonę :-)
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!
Komentarze