Zaczyna się zawsze według tego samego schematu. Finał jest także łatwy do przewidzenia. I choć to działania niezgodne z prawem, wielu pracodawców nadal stosuje takie praktyki. A pełni nadziei na zdobycie zatrudnienia kandydaci lekceważą głos rozsądku i decydują się na układ, który od początku wydaje się podejrzany. No bo może tym razem będzie inaczej?
Kaśka szuka pracy od kilku dobrych miesięcy. Firma, w której dotychczas pracowała, wdrożyła program zwolnień grupowych, które objęły niestety i Kaśkę. Dziewczyna jest wykształcona, ma doświadczenie zawodowe. Zna języki, jest komunikatywna. Można by rzec – idealna kandydatka!
Do szukania pracy Kasia podeszła metodycznie: wyznaczyła sobie cele, wytypowała firmy, w których chciałaby pracować, powiadomiła znajomych, regularnie przeglądała portale z ofertami pracy. Zaczęło się coś dziać – w kliku miejscach zaproszono ją na rozmowę kwalifikacyjną. W jednej z firm zaproponowano jej nawet okres próbny. Miała być menadżerem w dziale marketingu i ten okres próbny miał trwać tylko tydzień! Jednak… na pewnych zasadach.
Przez ten tydzień Kasia ma przychodzić do pracy w pełnym wymiarze, wdrożyć się w projekt i nim zarządzać a po tygodniu przygotować prezentację, w której zaproponuje nową strategię działania przy tym projekcie. To będzie taki sprawdzian, który zadecyduje o ewentualnym zatrudnieniu na stałe. Oczywiście ten tydzień Kasia ma pracować za darmo – przecież musi coś dać od siebie, aby pracodawca mógł się przekonać, czy rzeczywiście Kasia nadaje się do tej pracy. Jak tłumaczył jej właściciel firmy – tydzień to idealny czas na wzajemne poznanie. Poza tym Kasia zdobędzie kolejne doświadczenie, nauczy się czegoś, więc… to niezupełnie tak, że będzie pracować za darmo. Są przecież korzyści niematerialne!
Już podczas rozmowy Kasia czuła, że to nie jest uczciwy układ, ale była na tyle sfrustrowana brakiem pracy, że zdecydowała się uczestniczyć w tej próbie. Przez ten tydzień dała z siebie wszystko. Pracowała intensywnie, błyskawicznie wdrożyła się w pracę działu. W domu, po powrocie z pracy, spisywała swoje przemyślenia na temat prowadzonego projektu i przygotowywała prezentację dla prezesa firmy. Zaangażowała się maksymalnie, bo bardzo zależało jej na tym stanowisku. Niestety. Spotkanie z prezesem było udane. Prezentacja wypadła bardzo dobrze, nową strategię pracy uznano za interesującą. Jednak… firma na razie nie może jej zatrudnić. Dlaczego? Okazało się, że nie ma zapotrzebowania na nowego menadżera a obowiązki, które Kasia miała w perspektywie czasu pełnić, zostaną rozdzielone między dotychczasowych menadżerów.
Kasia straciła czas i pieniądze na dojazdy do pracy. Jej wiedzę i doświadczenie wykorzystano do dalszych działań w firmie, nie płacąc za wykonaną pracę ani grosza. Takie praktyki są niestety bardzo popularne. Mało kto jednak wie, że są niezgodne z prawem. Nie ma w polskim prawie pracy pojęcia bezpłatnego okresu próbnego. Pracodawca ma bezwzględny obowiązek wypłaty wynagrodzenia za pracę, nawet jeśli trwa ona jeden dzień, czy też jest okresem próbnym. Zwłaszcza, jeśli pracownik wykonuje tę pracę w siedzibie firmy.
Co więc robić w przypadku tego typu propozycji? Po prostu się na nie nie godzić. Jeśli na wstępnym etapie współpracy pracodawca unika kosztów zatrudnienia, to znaczy, że nie ma dobrych intencji.