Zdecydowała się kontynuować rodzinne tradycje i tuż po studiach rozpoczęła pracę w biurze architektonicznym swojego ojca. Dzisiaj prowadzi własne studio projektowe i zajmuje się nie tylko projektowaniem domów jednorodzinnych ale również aranżacją wnętrz, a wkrótce i ogrodów.
Jak długo istnieje Pani firma?
Samodzielnie prowadzę studio od pięciu lat. Zanim jednak rozpoczęłam pracę na własny rachunek, pracowałam w biurze architektonicznym taty. Od niego nauczyłam się nie tylko aspektów związanych z projektowaniem domów, ale przede wszystkim — zarządzania firmą. Dzięki niemu uniknęłam wielu błędów na początku swojej samodzielnej działalności.
Dlaczego własna firma a nie praca na etacie?
Właściwie trochę pracowałam na etacie — właśnie u taty. Oczywiście trudno to porównywać do pracy na typowym etacie. I wcale nie mówię tutaj o jakichś preferencyjnych warunkach. Tata zawsze wymagał ode mnie więcej niż od innych pracowników a temat pracy nie znikał tuż po godzinie 17.00, kiedy zamykaliśmy biuro. Wracaliśmy do domu i niejednokrotnie omawialiśmy sprawy firmowe, klientów, kolejne zlecenia. Ale, jak w żadnej innej firmie, od początku miałam możliwość podejmowania decyzji wspólnie pracodawcą, czyli moim tatą. To sprawiało, że mimo kilkunastu godzin pracy na dobę, miałam ogromną satysfakcję z tej pracy. Myślę też, że właśnie dlatego nie próbowałam zatrudnić się gdzieś indziej. W zasadzie od samego początku nastawiona byłam na własną działalność a tata powoli mnie do tego przygotowywał.
Skąd pomysł na taką właśnie działalność? Czy wynika to z Pani wykształcenia?
Tak. Ukończyłam architekturę, pasjonowała mnie praca taty. Dlatego kierunek moich działań mógł być tylko jeden. Kocham to, co robię i kierunek studiów wybrany był przeze mnie świadomie.
Czy coś Panią zaskoczyło w pierwszych miesiącach po założeniu firmy?
Pracując w biurze architektonicznym taty przerobiłam tak wiele zaskakujących sytuacji, że gdy rozpoczęłam pracę w swoim studio, chyba była już oswojona z różnymi niespodziankami. To, nad czym musiałam popracować, to zdobycie swoich klientów i takie skonstruowanie oferty, by była ona atrakcyjna dla klientów, no i przynosiła zyski.
Czy trudno było zaistnieć na tym rynku?
Biur architektonicznych jest sporo, więc nie było łatwo. Wymagało sporo nakładu pracy, działań marketingowych, setek spotkań i tysięcy maili rozesłanych do potencjalnych klientów. Początki były bardzo trudne. Na tyle trudne, że nie mogłam sobie pozwolić na zatrudnienie pracownika do pomocy. Wszystkim zajmowałam się sama. Oczywiście jak tylko mógł, wspierał mnie tata. Po pewnym czasie uznałam, że same projekty domów nie wystarczą, by firma mogła na siebie zarabiać. Dlatego poszerzyłam swoją ofertę o usługi projektowania wnętrz a za kilka tygodni dołączy do mnie osoba, która zajmuje się architekturą krajobrazu. Będę więc mogła zaoferować moim klientom kompleksową usługę.
Skąd czerpała Pani fundusze na założenie firmy?
Udało mi się odłożyć trochę oszczędności. Starczyło na wynajęcie biura, początkowy marketing i zakup niezbędnego sprzętu.
Jakie wartości wyznaje Pani w biznesie?
Od dziecka rodzicie wpajali mi, że w życiu trzeba być uczciwym i szczerym. Tymi wartościami kieruję się zarówno w życiu prywatnym jak i w biznesie.
Czy ma Pan odskocznię od pracy, na przykład w postaci sportu czy innego hobby?
Tak, moja rodzina jest dla mnie odskocznią :-) Dopóki nie miałam dzieci, wręcz zatracałam się w pracy i trudno mi było wyłączyć myślenie o niej w domu. Teraz córeczki po prostu na to nie pozwalają. I bardzo się z tego cieszę.
Dziękuję za rozmowę