Z pomysłu na chwilę zrodził się prawdziwy biznes

 

To miało być zajęcie dla męża na emeryturze, zaś dla niej — odskocznia od pracy etatowej. Dzisiaj to całe ich życie. Ich pensjonat nad morzem co roku odwiedzają turyści z całej Polski. Od niedawna można w nim również zorganizować rodzinne przyjęcie czy szkolenia firmowe.

 

Od dawna prowadzi Pani pensjonat?
Tak w stu procentach od trzech lat. Wcześniej prowadził go po części mój mąż a po części teściowa. Nie traktowaliśmy jednak pensjonatu jako głównego źródła utrzymania. To była raczej odskocznia od pracy w tradycyjnej formie no i zajęcie dla męża, który przeszedł na emeryturę :-) Tymczasem z roku na rok rozwijaliśmy się coraz bardziej i dzisiaj to właściwie całe moje życie.

Jakie były początki Pani przygody z tym biznesem?

Zaczęło się dość dawno temu. Wówczas ceny gruntów w okolicy, w której mieszkam, były bardzo niskie. Zdecydowaliśmy się kupić ziemię i w przyszłości postawić na niej niewielki dom z pokojami na wynajem. To miało być takie nasze zabezpieczenie na starość. Choć przyznaję, że tak na poważnie to chyba wówczas o tej starości nie myśleliśmy :-) A z związku z tym, że mój mąż jest tak zwaną złotą rączką i ma ogromne doświadczenie budowlane, rozpoczęliśmy budowę. Powstał pierwszy budynek naszego pensjonatu. Początki były dość kiepskie, bo nikt o nas nie wiedział. Pierwsze pobyty rezerwowali głównie nasi znajomi.

Co było najtrudniejsze w tym czasie?
Baliśmy się, że nie będziemy w stanie zarobić na raty kredytu bankowego. Na szczęście mieliśmy jeszcze moją pracę etatową, więc jakoś radziliśmy sobie z opłatami.

Dzisiaj Pani pensjonat to dwa okazałe budynki i mnóstwo gości. Ma Pani zajęte wszystkie pokoje.
Tak. Dzięki reklamie w internecie a przede wszystkim — dzięki poczcie pantoflowej. Zadowoleni klienci polecają nasz pensjonat swoim znajomym. A dla mnie właśnie to jest najważniejsze — żeby usługa była na najwyższym poziomie a pokoje w pensjonacie miały wysoki standard. Szczerze mówiąc, gdyby nie mąż, nie stać by mnie było w inwestowanie w remonty i rozbudowę. W dużej mierze on sam radzi sobie z takimi sprawami, nie musimy wynajmować ekip remontowych czy innych fachowców.

Nad Bałtykiem w zasadzie pensjonat można znaleźć na każdym kroku. Nie boi się Pani konkurencji?
Oczywiście, że się boję :-) Chociaż to chyba niewłaściwe określenie. Konkurencja raczej stymuluje mnie do główkowania, czym mogłabym się wyróżnić od innych. Dzięki temu wprowadziłam w pensjonacie nowe usługi — organizuję wesela, komunie, imprezy firmowe. Niedawno oddaliśmy do użytku salę, w której można prowadzić szkolenia. Raz w miesiącu odbywają się u nas spotkania tematyczne dla dzieci i dorosłych — zajęcia teatralne, kulinarne, pokazy filmowe.

Nadal Pani pracuje na etacie?
Oj nie, nie dałabym rady godzić tych dwóch obszarów. Całkowicie poświęciłam się pensjonatowi. Teraz to rodzinny biznes, jesteśmy w niego zaangażowani wszyscy, nawet nasze dzieci!

Jakie wartości wyznaje Pani w biznesie?
Jak już powiedziałam, zależy mi na tym, żeby moja usługa była na najwyższym poziomie. Tylko wtedy klienci do nas wracają. Bardzo ważna jest dla mnie rodzina. Rodzinna atmosfera panuje również w moim pensjonacie. Nasi goście to widzą i bardzo sobie to cenią.

Dziękuję za rozmowę

Zobacz więcej artykułów na blogu
Obserwuj

Dodaj komentarz