Bo najważniejsza jest jakość!

 

Mimo, że początkowo wiele osób odradzało jej prowadzenie takiego biznesu w Oławie, postanowiła spróbować. Rozpoczynała w latach 90-tych i do dzisiaj udało jej się zbudować ogólnopolską sieć punktów małej gastronomii, oferujących najwyższej jakości dania z drobiu. Joannie Łukasz, właścicielce firmy Kurcze Pieczone, udało się połączyć pasję z pracą.

 

Pani firma istnieje na rynku od ponad 20 lat. Jaki to był wówczas moment dla przedsiębiorców? Czy były sprzyjające warunki?
Był to dobry czas dla przedsiębiorców po okresie transformacji. Rynek był bardzo chłonny i nie było tak dużej konkurencji. Kurczak z rożna nie był produktem masowo dostępnym. Od samego początku dbaliśmy bardzo o jego jakość. Już na etapie uboju kontrolowaliśmy surowiec, który trafiał do przygotowania. Był on wyselekcjonowany i jak najwyższej jakości. Współpracowaliśmy z jednym z najlepszych w tamtych czasach zakładem Poldrób. Sami też opracowaliśmy recepturę mieszanki przypraw, co pozwoliło nam utrzymać wiodącą pozycję na rynku gastronomicznym. W tamtych czasach ograniczone były możliwości kredytowania, nie było dotacji unijnych ani większych możliwości dofinansowania. Najczęściej działalność zaczynała funkcjonować przy wykorzystaniu środków własnych, co niestety częściowo spowalniało rozwój firmy. Przełomowym momentem w rozwoju naszej sieci było nawiązanie współpracy z niemiecką siecią handlową. Zaproponowano nam przez dyrekcję, aby koncept Kurcze Pieczone był integralną częścią każdego nowo powstałego marketu.  

Dlaczego własna firma a nie praca na etacie?
W latach dziewięćdziesiątych po ukończeniu szkoły marzeniem większości młodych ludzi było założenie własnej firmy. Stworzenie własnej niezależności finansowej było priorytetem. Obecnie sytuacja znacznie się zmieniła, młodzi ludzie boją się odpowiedzialności i obowiązków wiążących się z prowadzeniem działalności. Nie dziwi mnie ta sytuacja, nasze państwo nie ułatwia młodym ludziom startu w dorosłe życie.

Działa Pani w branży gastronomicznej. Skąd pomysł na taką właśnie działalność? Czy wynika to z Pani wykształcenia?

Z wykształcenia jestem ekonomistką. Niemniej jednak jak każda kobieta lubię gotować, więc gastronomia nie była mi obca. Pierwsze imbisy z kurczakami widzieliśmy będąc na urlopie w Wieleniu. Przepadałam za kurczakami z rożna, więc codziennie chodziliśmy tam na obiad i staliśmy w bardzo długich kolejkach :-). Wtedy pomyśleliśmy: dlaczego nie spróbować? I tak zaczęła się nasza pasja, która trwa do dnia dzisiejszego.  

Czy coś Panią zaskoczyło w pierwszych miesiącach po założeniu firmy?

Trudno mi powiedzieć, ale chyba pozytywny odzew przy sprzedaży naszych produktów. Pierwsza lokalizacja zafunkcjonowała w Oławie. Wszyscy nam odradzali prowadzenia takiego biznesu w tak niedużej miejscowości. Proponowano nam przede wszystkim Wrocław. Zaryzykowaliśmy i udało się — klienci bardzo chwalili nasze kurczaki, co owocowało długimi kolejkami :-). Zmotywowało nas to do dalszego rozwoju, ulepszania i zwiększania asortymentu.  

W latach 90-tych międzynarodowe sieci barów szybkiej obsługi jeszcze nie były w Polsce tak popularne. Teraz musi Pani konkurować z gigantami z zagranicznym kapitałem. Czy trudno przebić się polskiej firmie na tym rynku?

Gdy zaczynaliśmy gastronomia nie była tak szeroko rozwinięta, jeżeli chodzi o sieciówki. W tamtych latach posiłki na mieście nie cieszyły się taką popularnością, ten sektor dopiero zaczynał funkcjonować. Rozmawiając obecnie z osobami z branży, często słyszymy wyrazy uznania, że udało nam się utrzymać na rynku i jesteśmy w pewnym sensie konkurencją dla gigantów z zagranicznym kapitałem. To świadczy o tym, że te wszystkie lata ciężkiej pracy nie poszły na marne i możemy rozpieszczać naszych klientów naprawdę smacznym, pełnowartościowym jedzeniem.  

Skąd czerpała Pani fundusze na założenie firmy? Czy to były oszczędności, kredyt?

Jak już wcześniej wspomniałam, większość działalności finansowaliśmy z własnych źródeł. Posiłkowaliśmy się również niedużym kredytem z urzędu pracy — spłacaliśmy tylko 50% odsetek.Takie były w tamtych czasach programy wspomagające przedsiębiorców :-)  

Czy Pani zdaniem polscy przedsiębiorcy potrafią uczciwie konkurować?

Po tylu latach w tej branży mam mieszane zdanie na ten temat. Najbardziej mnie martwi to, że producenci zaniżają jakość produktów, by obniżyć cenę.   

Jakie wartości wyznaje Pani w biznesie?

Przede wszystkim jakość produktów i obsługi. Szacunek do klienta i pracownika. Nieodłącznym aspektem jest również obowiązkowość, rzetelność i uczciwość. Jestem przekona, że działanie w zgodzie z powyższymi wartościami sprzyja osiągnięciu sukcesu.   

Firma z pewnością pochłania lwią część Pani czasu. Czy ma Pani jakąś odskocznię od pracy? W jaki sposób się Pani relaksuje?

Rzeczywiście, praca zajmuje mi bardzo dużą część doby. Po tylu latach chyba już jestem pracoholikiem :-) Niemniej nie wyobrażam sobie, żeby dwa razy do roku nie wyjechać na urlop. Jak tylko mam okazję — jeżdżę na rowerze i pływam. Oczywiście każdą wolną chwilę poświęcam mojej rodzinie — mam wspaniałych dwóch synów, których staram się wspierać w każdej sytuacji.  

Młodzi przedsiębiorcy są często niecierpliwi i oczekują szybkiego sukcesu. Co by Pani doradziła takim osobom? Jaki jest Pani przepis na sukces?
Uważam, że sukces przychodzi z czasem, często wraz z ciężką pracą. Młodzi ludzie muszą się nauczyć cierpliwości w prowadzeniu biznesu, czy też w pracy na etacie. Sukces przychodzi powoli, małymi kroczkami. Moją maksymą, którą powtarzam zawsze moim dzieciom i pracownikom, jest powiedzenie: „Najpierw obowiązki, potem przyjemności”. Przy dobrej organizacji mamy dużo czasu na przyjemności :-)

Dziękuję za rozmowę

Zobacz więcej artykułów na blogu
Obserwuj

Dodaj komentarz