Frankowiczu, radź sobie sam

Frankowiczu, radź sobie sam

 

W poprzednich latach, w szczególności w okresie 2005-2008, kilkaset tysięcy osób zaciągnęło tzw. kredyty frankowe, przede wszystkim na sfinansowanie zakupu upragnionego, własnego mieszkania. Banki zachęcały do zaciągania tego typu kredytów, wręcz prześcigając się w ofertach kredytowych, uzasadniając to przede wszystkim niskimi stopami procentowymi oraz stabilnością waluty franka szwajcarskiego (CHF), którego średni kurs NBP w tamtym okresie oscylował na poziomie 2,5 a w lipcu 2008 r. spadł nawet do rekordowego poziomu 1,95. Banki zapewniały, że zaciągnięcie takiego kredytu jest bezpieczne, nieporównywalnie bardziej korzystne niż kredyt udzielony w złotych polskich ze względu na niższe raty, a ryzyko walutowe jest znikome. Banki masowo reklamowały i „sprzedawały” takie kredyty jako świetny produkt.

 

Jednak od tamtego czasu kurs wymiany CHF systematycznie rósł, co bezpośrednio wpływało na wysokość rat kredytów hipotecznych spłacanych przez kredytobiorców oraz ogólne saldo zadłużenia. Frankowicze z pewnością pamiętają tzw. czarny czwartek tj. 15 stycznia 2015 roku, kiedy to na skutek decyzji Szwajcarskiego Banku Narodowego o zaprzestaniu polityki obrony minimalnego kursu wymiany euro na franka, średni kurs CHF osiągnął rekordowy poziom 4,16. Tysiące kredytobiorców znalazło się w sytuacji, w której wysokość raty kredytowej drastycznie wzrosła, a pozostała do spłaty kwota kredytu nadal przekraczała wartość zakupionego mieszkania, mimo że kredyt był już spłacany przez wiele lat. Znane są przypadki, w których kredytobiorca nie mając środków na spłaty kredytu, stracił mieszkanie, które zostało przejęte przez bank, pozostając jednak nadal z zadłużeniem wynikającym z niespłaconego kredytu.

 

Można by zapytać, o co to całe zamieszanie, przecież każdy widział co podpisuje. Zgodziłeś się na kredyt w CHF, to teraz ponosisz tego konsekwencje. Sprawa nie jest jednak taka prosta.

Kredyty frankowe nie były bowiem, w większości przypadków, tak naprawdę udzielane i wypłacane w walucie franka szwajcarskiego. Zazwyczaj były to tzw. kredyty denominowane, czyli kredyty, których wartość w umowie była co prawda wyrażona w CHF ale kredyt był faktycznie wypłacany w PLN w oparciu o stosowaną przez dany bank klauzulę przeliczeniową albo były to tzw. kredyty indeksowane (waloryzowane) – czyli kredyty, gdzie kwota kredytu w umowie została wyrażona w PLN ale saldo zadłużenia przeliczane jest na CHF. W przeważającej mierze banki stosowały w umowach kredytowych klauzule przeliczeniowe lub waloryzacyjne, dzięki którym mogły dowolnie ustalać wysokość kursu CHF i zarabiać na różnicach kursowych (tzw. spread).

 

Mimo, że problem frankowiczów jest już znany od kilku lat i skoro dotyczy setek tysięcy osób w Polsce to można śmiało powiedzieć, że ma charakter powszechny, nie doczekał się jednak jak dotychczas żadnego rozwiązania systemowego, w postaci zmiany przepisów. W sierpniu 2016 roku wpłynął co prawda do Sejmu poprzedniej kadencji, przedstawiony przez Prezydenta RP, projekt ustawy o zasadach zwrotu niektórych należności wynikających z kredytu i pożyczki (druk nr 811), jednak jak dotąd nie został on uchwalony, a nawet nie przeszedł do fazy drugiego czytania w Sejmie. W związku z tym, że w Polsce obowiązuje zasada dyskontynuacji prac parlamentu, projekty ustaw, które nie zostały uchwalone do końca VIII kadencji Sejmu (czyli do października 2019 roku), w praktyce trafiły do kosza. Pokazuje to dość jednoznacznie brak woli politycznej rozwiązania tego problemu w sposób kompleksowy. Frankowiczom nie pozostaje więc nic innego, jak tylko przysłowiowe wzięcie spraw w swoje ręce, czyli dochodzenie swoich roszczeń na drodze postępowań sądowych.

 

Obecnie, liczne już, korzystne dla frankowiczów wyroki sądowe (w tym przełomowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 3 października 2019 r. w sprawie C-260/18 dotyczącej umowy kredytu zawartej z Raiffeisen Bank Polska S.A.) potwierdzają, iż stosowane ówcześnie przez banki klauzule waloryzacyjne w tego typu umowach kredytowych są nieuczciwe i jako takie niedozwolone. W efekcie, takie klauzule zostają przez sąd unieważnione, co prowadzi do tzw. odfrankowania kredytu czyli uznania go za kredyt złotówkowy, bądź też unieważniona może zostać cała umowa kredytowa.

 

Jak wyjaśnia mec. Adrian Kessler, zajmujący się tego typu sprawami (kessler-kancelaria.pl), z uwagi na 10-letni okres przedawnienia roszczeń, warto aby kredytobiorcy, którzy zaciągnęli tego typu kredyty poddali swoje umowy kredytowe profesjonalnej analizie prawnej pod kątem występowania niedozwolonych klauzul waloryzacyjnych oraz w przypadku gdy umowa zawiera takie klauzule, ocenie dalszych możliwości postępowania wobec banku, w szczególności doprowadzenia do przerwania biegu przedawnienia roszczeń wobec banku.

Zobacz więcej artykułów na blogu
Obserwuj

Dodaj komentarz