Działam z wiarą!

 

To nie tylko biznes. Od ponad pięciu lat Pan Grzegorz Przeliorz dostarcza swoim klientom wartościowe treści, inspirującą literaturę, Słowo Życia. Decydując się na uruchomienie chrześcijańskiej księgarni „Szaron” — internetowej i stacjonarnej — całkowicie zawierzył swój los Temu, który Nad Nami. Łączy pracę z pasją. Jest zdania, że dobra relacja i uczciwość są ważniejsze, niż korzyści finansowe.

 

Czy łatwo w dzisiejszych czasach prowadzić księgarnię chrześcijańską?
Być może nie jest to łatwe zajęcie. Gdybym nie miał wewnętrznego przekonania od Ducha Świętego o tym, że jest to zawód, któremu powinienem oddać się w tym czasie, na pewno nie prowadziłbym tego rodzaju działalności. Ponieważ wierzę, że tak ma być, wszelkie trudności z tym związane oddaję w modlitwie Bogu. Reasumując — nie jest to łatwe w naszym społeczeństwie, choć wierzę, że w tych niełatwych czasach ludzie poszukują literatury, która da im nadzieję i odpowie na trudne pytania. Dlatego warto być na rynku z księgarniami chrześcijańskimi.

Jaka idea przyświecała Panu w chwili podejmowania decyzji o takiej właśnie działalności?
Przede wszystkim chęć dotarcia do ludzi poprzez literaturę z wartościową treścią. Pomoc ludziom poprzez dobranie odpowiedniej treści, rozmowa i relacja w miejscu sprzedaży. Wierzę, że niejako sprzedajemy Słowo Życia. W swoim życiu jak i w pracy pragnę, aby ludzie otrzymywali całkowitą wolność w życiu, która możliwa jest tylko dzięki Jezusowi, realnemu, żywemu Przyjacielowi. A pasja czytania, sprzedaży i kontaktu z innymi tylko mi w tym pomaga.

Skąd pomysł na taką właśnie działalność?
Ufam, że z samej Góry. Choć tak jak pisałem, pasje, które były zakorzenione w moim życiu (choć nie łączyłem tego w jedno) pomogły w podjęciu decyzji. Pomysł zrodził się całkowicie w czasie modlitwy i z wiarą podszedłem do działania. Nie mogę również nie wspomnieć o gronie ludzi, którzy kształtowali moją drogę. Zarówno o tych, którzy inspirowali, zachęcali, jak i o tych, którzy sukcesywnie próbowali zniechęcić. Każdy z nich był potrzebny. Przed podjęciem decyzji pracowałem również przez krótki czas w księgarni. Dzięki temu zdobyłem praktyczne doświadczenie w prowadzeniu takiej działalności.

Jak długo księgarnia funkcjonuje na rynku? Jakie były jej początki?
Księgarnia funkcjonuje już od ponad pięciu lat. Początki nie były łatwe. Zanim ją uruchomiłem, zmagałem się z wieloma wyzwaniami — jak to wszystko zorganizować, sfinansować. Trwało to pół roku. Doświadczałem chwil totalnej ekscytacji jak i całkowitej rezygnacji. Kiedy już rozpocząłem działania, zainwestowałem wszystkie swoje siły i czas w rozwój tego projektu. Z dnia na dzień było coraz lepiej. Były dni, kiedy pojawiał się tylko jeden klient ale były i takie, które zaskakiwały mnie wielością zamówień i klientów. Wszystko razem dawało ogólne zadowolenie. Jeśli chodzi o kwestię finansową — przez dłuższy czas pracowałem na spłacenie zadłużenia wynikłego z poniesionych kosztów otwarcia. Staram się, aby w mojej pracy zawsze był jakiś „początek”, to znaczy, że chcę się uczyć i tworzyć nowe rzeczy, ćwiczyć siebie. Takie początki są niezbędne dla mojego funkcjonowania zawodowego.

Dlaczego własna firma a nie praca na etacie?
Myślę, że jestem w stanie pracować na etacie. W każdej pracy staram się dawać z siebie wszystko oraz realizować nowe pomysły i projekty — robić więcej niż przeciętnie się ode mnie oczekuje. W takiej sytuacji jest mi trochę szkoda tych sił na etat, gdzie niejednokrotnie nie jest to zauważone. Dlatego wybrałem drogę własnej firmy. Drogę niestety wcale nie łatwiejszą. Myślę jednak, że u końca dni żałowałbym, gdybym nie spróbował. Kiedy w wieku 16 lat rozpocząłem swoją pierwszą pracę, tata zapytał mnie: „Myślisz, że zawsze będziesz pracował w tej firmie?” I choć była to bardzo rozwojowa firma i dawała wielkie możliwości, moja odpowiedź była zawsze jednoznaczna: „To tylko jest jeden z etapów drogi zawodowej. Chcę prowadzić własną firmę. Jaką? Czym będzie się zajmowała? Nie wiem. Wiem jedno, coś takiego będzie miało miejsce”.

Co Pana najbardziej zaskoczyło lub zdziwiło w pierwszych miesiącach po założeniu firmy?
Zaskoczyło mnie to, że wiele z rzeczy, które nauczyłem się studiując ekonomię, po prostu nie zadziałało. W moim przypadku był to wielki pozytyw. Dlaczego? Gdyby zadziałały teorie ekonomiczne, firma bardzo szybko skończyłaby swoją działalność. Nie kwestionuję ekonomii, ale wiem, że kiedy Bóg daje nam pomysły, to zazwyczaj realizacja wykracza poza ludzką mądrość. Kocham te chwile, kiedy jako człowiek jestem zupełnie bezradny, ale mogę zaufać Bogu i dzieją się, najprościej rzecz ujmując, cuda. Więc dla mnie Boża ekonomia a ludzka ekonomia to zupełnie dwie przeciwległe rzeczy. Choć mogą się również uzupełniać.


Skąd czerpał Pan fundusze na założenie firmy? Czy to były oszczędności, kredyt?
Funduszy, najprościej rzecz ujmując, nie było. Zanim otworzyłem księgarnię, trzy miesiące byłem bezrobotny. Pracując u poprzedniego pracodawcy wypłaty były o takiej wartości, że nie było mowy o oszczędnościach. Zaciągnąłem możliwie najwyższe kredyty odnawialne w koncie prywatnym i firmowym. Dało to niewiele ponad 15 tysięcy złotych. I tą śmieszną wtedy kwotą rozpocząłem działania. Nie mogę też nie wspomnieć, że pojawił się człowiek, który zaproponował, że meble księgarniane on sfinansuje. To jest jeden z tych cudów, o których wspomniałem w poprzedniej odpowiedzi.

Czy Pana zdaniem polscy przedsiębiorcy potrafią uczciwie konkurować?
Nie chciałbym wrzucać wszystkich przedsiębiorców do jednego worka. Faktycznie jest problem ze znalezieniem uczciwych przedsiębiorców. Wynika to w dużej mierze z systemu gospodarczego, w którym funkcjonujemy, ale nie jest to żadne usprawiedliwienie. Jednak przedsiębiorców, na których można polegać, jest coraz więcej. Zaczynamy mieć świadomość, że paradoksalnie im bardziej jesteśmy uczciwi, tym więcej jest korzyści. I nawet jeśli nie przekłada się to na wielkie sukcesy finansowe, to z pewnością mamy w życiu więcej radości i spokojnego snu. Z mojego „podwórka” przykładem tego, że można uczciwie konkurować jest to, że otworzyłem księgarnię w mieście, gdzie już takowa księgarnia istniała. Zaprzyjaźniliśmy się z właścicielem tej księgarni. I mimo, że jesteśmy dla siebie konkurencją, potrafimy pomagać sobie w potrzebie. To również uważam za cud.


Jakie wartości wyznaje Pan w biznesie?
Pewnie nie będzie to wielkim zaskoczeniem dla uczestników programu „Firma z zasadami” — bardzo ważna jest dla mnie uczciwość oraz szczerość. Czasem trudno jest powiedzieć prawdę w sytuacji kryzysowej, ale wiem, że wynikiem tego zawsze jest wolność i czystość relacji. To pozwala na dalsze, lepsze funkcjonowanie — zarówno w środowisku wewnętrznym firmy jak i na zewnątrz. Ważne są dla mnie relacje z nabywcami i dostawcami — często bardziej niż zysk, osiągnięcie celu czy realizacja zadania.


Czy ma Pan odskocznię od pracy, na przykład w postaci sportu czy innego hobby?
Hobby realizuję, pracując :-) Odskocznią jest właściwie moja rodzina, dwójka dzieci, żona, z którymi kocham spędzać czas. Dlatego staram się pracować 8 godzin dziennie. Choć muszę się przyznać, że kiedy rodzina już zapada w nocny sen, lubię ukradkiem przeczytać kolejną książkę. Sport jest również ważny — swego czasu praktykowałem pływanie i chyba do tego wrócę. 


Młodzi przedsiębiorcy są często niecierpliwi i oczekują szybkiego (a najlepiej spektakularnego) sukcesu. Kilkoro moich znajomych postanowiło zrezygnować z prowadzenia firmy po roku-dwóch właśnie z powodu trudności finansowych. Co by Pan doradził takim osobom? Jaki jest Pana przepis na sukces?
Sam jestem niecierpliwy i chciałbym od razu mieć efekt mojej pracy. Zdarza się to niezwykle rzadko. Najczęściej trzeba zaczekać. Każda sytuacja jest inna. Niektórzy rzeczywiście powinni zrezygnować z prowadzenia firmy. Możliwe, że nie mają predyspozycji, samozaparcia czy innych potrzebnych cech do prowadzenia biznesu. To nie określa ujemnej wartości osoby — ktoś przecież musi pracować w naszych firmach i mieć super efekty. Jeśli jednak widzę, że ktoś jest stworzony do danego biznesu, to należy zakasać rękawy i wziąć się do roboty, aby nie przegapić żadnego z momentów. Jeśli masz pasję do tego co robisz i kochasz to co robisz — próbuj ze wszystkich sił, krok po kroku. Otaczaj się właściwymi ludźmi, karm się odpowiednimi treściami, uwierz w sukces twojej działalności. Efekt musi się pojawić.

Dziękuję za rozmowę

Zobacz więcej artykułów na blogu
Obserwuj

Dodaj komentarz