Nie boję się zmian!

 

Czy można zacząć działać na własny rachunek przez… przypadek? Okazuje się, że tak! Wystarczy właściwy moment, doświadczenie, zapał i kontakty. Historia naszego rozmówcy pokazuje, że ważne jest jeszcze jedno — nie bać się zmian.

 

Rozpoczynał Pan pracę na własny rachunek ponad 10 lat temu. Jaki to był czas dla przedsiębiorców? Czy były sprzyjające warunki?
Myślę, że było podobnie pod względem formalnym, jak dzisiaj. Z pewnością jednak łatwiej było znaleźć dla siebie niszę, zwłaszcza w branży elektronicznej, w której aktualnie działam.


Dlaczego własna firma a nie praca na etacie?
Właściwie to trudno mi podać jakiś konkretny powód. Od zawsze miałem mnóstwo pomysłów na życie i pracę zawodową. Ciągle próbowałem czegoś nowego. Moi rodzice śmieją się, że już od dziecka mnie „roznosiło” :-) Pracowałem w kilku miejscach zanim wykorzystałem nadarzający się moment i rozpocząłem pracę na własny rachunek. Jeśli miałbym określić, co sprawiło, że zostawiłem etat, to chyba po prostu przypadek no i ten mój brak strachu przed zmianami.

Przypadek?

No tak. Pracowałem w międzynarodowej znanej firmie zajmującej się produkcją i serwisowaniem urządzeń elektronicznych oraz skomplikowanych maszyn produkcyjnych. W tamtym czasie maszyny te popularne były głównie za granicą. Żeby je serwisować i szkolić pracowników, wielokrotnie wyjeżdżałem z kraju na kilka a nawet kilkanaście tygodni. Utrzymanie mnie podczas pobytu było bardzo kosztowne i dla firm, które obsługiwałem, było sporym obciążeniem finansowym. A zapotrzebowanie było duże. Wpadłem więc na pomysł, by serwisować sprzęt u nas, w kraju. Firmom zdecydowanie bardziej się to opłacało — płaciły jedynie za transport sprzętu do Polski. Dla mnie także to było wygodne — byłem na miejscu, miałem już kontakty, mogłem zaoferować korzystne stawki.


Działa Pan w branży elektronicznej. Skąd pomysł na taką właśnie działalność? Czy wynika to z Pana wykształcenia?
Tak. Z wykształcenia i zainteresowań. Elektronika od zawsze była moim hobby. Od zawsze też pracowałem w tej branży, tyle, że „u kogoś”. 


Czy coś Pana zaskoczyło w pierwszych miesiącach po założeniu firmy?
Tak — cała ta papierologia :-) Jestem co prawda przedsiębiorczym człowiekiem i bardzo pomysłowym, ale przerażały mnie te wszystkie formalności. Zresztą nie oswoiłem się z nimi do dzisiaj. Na szczęście mam bardzo dobrą i doświadczoną księgową.


Skąd czerpał Pan fundusze na założenie firmy? Czy to były oszczędności, kredyt?
Bazowałem przede wszystkim na swoich oszczędnościach.
 Dużym "wkładem", choć nie finansowym, w początki firmy, były kontakty z zagranicznymi przedsiębiorcami. Dzięki nim nie musiałem czekać, aż firma się rozwinie i zacznie zarabiać.

Czy Pana zdaniem polscy przedsiębiorcy potrafią uczciwie konkurować?
W dzisiejszych czasach i tak wygrywa jakość — czy to produktu, czy usługi. Zdarzają się nieuczciwe zachowania, ale czas i klient ostatecznie i tak wszystko zweryfikuje.


Jakie wartości wyznaje Pan w biznesie?
Cenię szczerość w relacjach. Bez niej trudno utrzymać klienta. Nawet, jeśli trzeba zakomunikować trudną rzecz — na przykład spore opóźnienie w realizacji usługi — warto być szczerym. Stawiam też na młodych ludzi — można się od nich wiele nauczyć.

Firma z pewnością pochłania ogromną część Pana czasu. Czy ma Pan odskocznię od pracy, na przykład w postaci sportu czy innego hobby?
Tak — z wiekiem widzę, że zachowanie równowagi w życiu jest niezmiernie ważne. Gram w piłkę nożną. I choć z moimi kolegami stanowimy raczej grupę seniorów, to nadal czerpiemy z naszych męskich spotkań wiele radości.


Dziękuję za rozmowę

Zobacz więcej artykułów na blogu
Obserwuj

Dodaj komentarz